czwartek, 26 lipca 2012

Dzień Trzynasty. O Jagielle, kopcach i czołgu spotkanym na szlaku

Podczas każdej wyprawy jest taki dzień, podczas którego historia wypełza ze wszystkich kątów. Wygląda i żąda odpowiedniego szacunku . I nie sposób od niej uciec, skierować wzrok na naturę albo zająć się rozmową, tylko trzeba ją po prostu zgłębić. Dzień  historyczno-wspominkowo-martyrologiczny nadszedł dziś. Na początek Horodło i od razu mocne uderzenie. Jeśli z czymś wam się Horodło kojarzy to bardzo dobrze, a jeśli już z XV wiekiem to doskonale. Tam właśnie bowiem została zawarta w 1413 r. unia pomiędzy Polską a Litwą. Powód? Zbliżającą się wojna, jeszcze nie z Niemcami, ale z krzyżakami J. Wtedy to 2 października przybyli do Horodła przedstawiciele najznamienitszych rodów polskich z samym Jagiełłą na czele oraz reprezentanci Litwy z księciem Witoldem, też pewnie na czele. Rycerstwa było tam multum, wielkie święto przy okazji się z tego zrobiło, jedli, pili i podpisali stosowne papiery. I na pamiątkę tego wielkiego wydarzenia kilkaset lat później…. usypano kopiec J. Ale taki malutki. Raczej kopiec kreta. I sterczy on sobie 2 km za Horodłem i mówi: patrzcie na mnie wszyscy.

                          
Kopiec wzniesiony na pamiątkę unii horodelskiej. Jesteśmy grzeczni i na kopiec się nie wspinamy J.

Kolejne historyczne miejsce po 2,5 godz. ostrego, szybkiego marszu to Dubienka. Ani ja ani wuj nie mamy żadnych skojarzeń z tym miejscem. Pamięć nam wraca po zobaczeniu stojącego w parku pomnika. Pomnikiem jest bowiem…. czołg. Myśleliśmy, że tradycja takich monumentów dawno już zginęła w pomroce dziejów. Okazuje się jednak, że nie. A dlaczego czołg? Bo tam właśnie, w lipcu 1944 roku wojska radzieckie I Frontu Białoruskiego osiągnęły linię Bugu. A następnie przekroczyły go zdobywając Dubienkę. Dwa dni później w mieście pojawiły się wojska polskie. Czyli to właśnie tędy żołnierze radzieccy szli nam na pomoc. I przeszli J

 





Czołg w centrum Dubienki, wuj spożywający drugie śniadanie w parku raz cerkiew prawosławna p.w. św. Mikołaja w stylu rosyjsko-bizantyjskim z 1909 r. Jedna z nielicznych cerkwi prawosławnych na terenach nadbużańskich, które uniknęły zniszczenia podczas niesławnej akcji rewindykacyjnej z 1938 r. Zamknięto ją w 1946 r. i przemianowano na magazyn. Od tego czasu systematycznie dewastowana. Wybite szyby w oknach są zasłonięte deskami. Na teren przycerkiewny nawet nie można wejść.

Trzeci punkt historyczny na trasie to Uchańka i kopiec nr 2. Tym razem przenosimy się w czasy Kościuszki. W 1792 r. Tadeusz, wówczas jeszcze generał-major dowodzący dywizją w sile 6 tyś chłopa (lub żołnierzy) obsadził linię Bugu od Woli Habowej aż po Uchańkę. Przeciwko Kościuszce Rosjanie skierowali aż 30 tyś ludzi. I przez 6 godzin na łąkach pod Uchańką polska dywizja w zaciętej walce powstrzymywała przeważające siły nieprzyjaciela zadając mu dotkliwe straty! Wieczorem co prawda dywizja Kościuszki pod naporem Rosjan wycofała się na zachód, ale co tam. Jest o czym opowiadać i jest się czym chwalić. Podobnego zdania byli studenci Akademii Medycznej w Warszawie (!), którzy w 1861 r. urządzili na polu bitewnym wielką manifestację i usypali kopiec J. Chyba musiało ich być dużo bo i kopiec wyszedł jakiś taki większy.



                             

                   Kopiec ku czci Tadeusza Kościuszki. Obok kierunek naszej trasy, Dorohusk.
                                Błąd mnie rozczulił. Ciekawe czy tutejszy zarząd dróg o tym wie :-)


Po tych niezwykłych atrakcjach docieramy do Dorohuska. Dziś sprzyja nam szczęście bo dodzwaniamy się do prezesa klubu sportowego Granica i nocujemy w pokojach gościnnych. Obiecujący młodzi piłkarze wrzeszczą na boisku obok :-). Tanio, schludnie, czysto. I gorąca woda pod prysznicem. To lubimy!


                          
         
                                

                                  Ato jeszcze kilka domów jakie spotkaliśmy dzisiaj po drodze.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz